Kurwa, dziś idę znowu. Chuj, że mnie boli. Niech boli. Patrzę na tych wszystkich innych, którzy cisną, i sobie myślę, że ich też boli, albo ich bolało. W czym ja jestem lepszy od nich, że mnie nie ma boleć?
Puszczam sobie taki numer na rozruch mentalny:
I w ogóle ściągam sobie ich płytę przez torrenty, rzecz jasna. Zajebista. Natychmiast wpada mi w ucho Get Connected. Nóżka się rusza…
Lady D., moja trenerka, pisze do mnie: Czytałam Twoje ostatnie wynurzenia na blogu i obserwuje, że jesteś głęboko nieszcześliwym i zagubionym chłopakiem, nie wiem ile w tym kreacji, ale na pewno cząstka prawdy w tej Twojej twórczości jest obecna. W sumie - nie moja sprawa, nie zamierzam się mieszać, ani narzucać. Jesli jednak będziesz potrzebował wsparcia oferuję swoj czas.
Słodka ona jest. Ale Jezu, jest aż tak źle? No w sumie może i racja. Może jestem nieszczęśliwym i zagubionym człowiekiem. Mogę być. Ktoś musi być. Przecież nie mogą wszyscy być szczęśliwi i odnalezieni. Niech Betlej będzie zagubiony, proszę bardzo.
Umrę!
Przecież ja umrę!
Ja, jako ciało się rozpadnę! Wpuszczą mnie do ciemnego grobu i zasypią! Jak mojego wujka… patrzyłem na to i nie dowierzałem. Jak to możliwe, żeby bliscy mogli wsadzić swojego ukochanego w pudełko drewniane i zakopać go w ziemi? - Co on sobie myśli - pytałem się w myślach. - Czy czuje się zdradzony? A jeśli tylko śpi? Jeszcze przed chwilą tu był! I był ważny! A teraz jest tam? W ziemi… zakopują go!?
Dziwne, nie pogadam z nim już. Nie pójdę na rowery, nie pogrzebię w narzędziach w garażu…
Tak, jestem zagubiony!
Wkurwia mnie myśl, że umrę, że ciało mnie zdradzi, że mnie wpuszczą w zimną dziurę w ziemi. Nie daj boże, to będzie jakiś listopad, albo, kurwa, styczeń…
Nie zgadza mi się to wszystko. Śmierć mi się nie wpisuje w grafik, w plan. Nie mam na nią momentu dobrego.
Dlatego cisnę. Przed śmiercią chcę jeszcze wyglądać jak Bradley Cooper.
Chcę, żeby się za mną dupy na plaży oglądały.
Pierdolę wszystkie książki, które przeczytałem.
Słuchałem w RDC twoich wynurzeń treningowych; ) Źle się do tego zabierasz. Trenerzy personalni są jak muzyka POP. Klient dostaje to co wydaje mu się że powinien dostać. A rzeczywistość jest inna. Robisz trening dzielony tzw split - na każdym treningu osobne grupy mieśniowe, każdy grupa pewnie raz w tygodniu. To dobry trening ale dla zawodowców. Organizm amatorów/początkujących działa inaczej. Nie jest zaadoptowany do takiego typu wysiłku. Pewnie trenerka każe ci robić większość ćwiczeń na maszynach. Ten sam błąd. Maszyny są dla zawodowców co chcą _doszlifować_ już wyrobione mięśnie.
OdpowiedzUsuńŻeby wypracować sobie mięśnie trzeba zacząć od podstaw. A podstawą są ZAWSZE cieżkie - wielostawowe ćwiczenia, żadnych maszyn - przysiad (głęboki ATG - ass to grass), wiosłowanie w opadzie, wyciskanie na ławce poziomej, dips(pompki na poręczy), martwy ciąg, podciągania itp. 3 treningi w tygodniu, na każdym treningu CAŁE ciało - bez podziału klata-tric; plec-bic itp...
Jak we wszystkim najważniejsza jest wiedza. Bez niej będziesz tylko spędzał sobie (miło?) czas.
Zacznij od rozprawienia się ze wszystkimi mitami jakie wydaje ci się że "wiesz" o siłowni (i to co trenerka traktuje jako dogmat). Polecam ten artykuł:
http://www.body-factory.pl/showthread.php?t=7862
Może długi, ale oparty na rzetelnej i WERYFIKOWALNEJ wiedzy naukowej.
Drugą kwestią jest dieta. Dietetycy także wierzą w mase bajek, nie widzieli nawet z daleka podręcznika od biochemii. A podręczniki mówią wyraźnie - organizm potrafi korzystać tylko z JEDNEGO źródła energii na raz. Dietetycy radzą ograniczyć spożycie tłuszczu i ponad 50% energii dostarczać z węglowodanów. W ten sposób skutecznie blokuje się spalanie tłuszczy - jest podwyższony cukier we krwii - organizm MUSI obniżyć poziom cukru wiec blokuje spalanie tłuszczy. Chcesz spalać tłuszcz - tłuszcz musi być głowny paliwem dla organizmu (ponad 70% energii musi byc z tłuszczu, ~20% z białek, ~10% w węgli). Jak w samochodzie - ma palić benzynę wiec lejesz mu benzynę. Polejesz olej - nie pojedzie; )
Węglowodany są dobre do chudych ludzi do budowania masy.
O kurcze! Zajebiste rady, dzięki. Może byś do mnie do radia wpadł?
UsuńZajebisty ten artykuł. Dziękuję.
Usuń