piątek, 30 stycznia 2015

Mistrz Balcerzak

Otwock, Kołłątaja 4. Kolcek taki nowoczesny wyrasta przy ulicy, a na trzecim piętrze Konrad Balcerzak, mistrz świata juniorów w kulturystyce.

Pojechałem obadać sytuację. Wziąłem ciuchy do ćwiczenia na wszelki wypadek, ale wypadek nie nastąpił, bo się jednak trochę zbiłem z pantałyku. Nie idzie się przecież tak z marszu do mistrza świata i się z nim nie zaczyna ćwiczyć, kiedy się jest czterdziestoletnim jajogłowym, co nie? Najpierw jakoś trzeba się oswoić. Mistrza świata oswoić, ale i siebie oswoić z myślą, że jest się takim leszczem jakim się jest. Konrad ma w łapie 47 było nie było, a ja 32 czyli tyle ile Konrad miał, gdy miał szesnaście lat. Jakiś szacunek dla osiągnięć trzeba mieć. A osiągnięcia jako się rzekło są niebagatelne, bo to jednak mistrzostwo świata.

Tak się składa, że akurat dziś nasi szczypiorniści przegrali walkę o finał mistrzostw świata w Katarze z Katarem, a właściwie resztą świata, co dodatkowo podbija mój szacunek dla mistrza świata Balcerzaka.

Szczególnie, że mistrz Balcerzak ma takie plecy:


a jak wiadomo, z kimś, kto ma mocne plecy lepiej nie zadzierać. W tle Martyna, reporterka RDC. Wystarczy zobaczyć jak patrzy na Mistrza.

A trzeba powiedzieć, że Konrad Balcerzak jest bardzo fajny.

Swobodny styl, jakiego używam, pisząc ten tekst, wcale nie ma być pokpiwaniem z Konrada, nie! jest tyko stylem dla stylu. Bo fakt jest taki, że Konrad mi zaimponował. Nie tylko mięśniami, których ma pod dostatkiem, ale też przyjemnym sposobem bycia, szczerym uśmiechem, jasnym spojrzeniem i generalnie sobą. Zresztą, proszę spojrzeć:


Młody, fajny chłopak z pasją i z sukcesami. Odważny i szczery.

Pytam go na przykład, jak wytłumaczy obiegową opinię, że kulturyści to gamonie. I że najważniejszy jest mózg, a nie mięśnie. A Konrad wcale się nie obraża, tylko mówi, że ubolewa nad taką opinią, która rzeczywiście obiega. Ale uważa ją za nieprawdziwą i krzywdzącą. Tłumaczy, że rozwijanie muskulatury wymaga wykształcenia wielu cech charakteru, które można generalnie nazwać hartem ducha. Nie tylko trzeba ćwiczyć pokonując słabość, lenistwo, to jeszcze trzeba trzymać restrykcyjną dietę, odmawiać sobie właściwie wszystkich przyjeności, słodyczy, pizzy i tego wszystkiego, od czego tacy jajogłowi jak ja, robią się tacy jacy są. To znaczy bezkształtni. Obli.

Coś w tym jest. Sport jest jak sztuka: wymaga poświęcenia wszystkiego, albo prawie wszystkiego. Wymaga zmierzenia się z własnymi ograniczeniami i uwierzenia w siebie na przekór tym wszystkim, którzy mówią, że nie ma sensu, że nie warto, że się nie uda.

Michael Keaton w filmie Birdman ma na plecach skrzydlatego diabła, który sączy mu do ucha zwątpienie. Zwątpienie przystrojone w pióra zdrowego rozsądku. I Konrad musi mieć takiego diabła, który mu mówi: odpuść. Nie jesteś taki jak Arnold. Nigdy nie będziesz. Jesteś za mały, za głupi, nie dasz rady. Na szczyt wspinają się nieliczni. Po chuj się tak męczyć, tak wysilać. Będziesz wyglądał jak potwór. Styjesz się i zestarzejesz w Otwocku. Nigdzie się nie wyrwiesz… a jeśli chcesz coś osiągnąć, weź sterydy. Weź sterydy, wtedy może zawalczysz…

I co mu Konrad mówi? Co mu odpowiada? Jakie argumenty przeciwstawia? Skąd bierze siłę i wiarę? Kogo ma za sobą? Kto w niego wierzy w tym Otwocku, kto mu mówi: dasz radę!

Myślę, że nikogo.

Nikogo oprócz siebie.

Nie ma nikogo, bo nigdy nie ma nikogo. Z wyczynem zawsze człowiek zostaje sam na sam. Nawet jeśli jest jakaś mama, jakiś tata, jakaś dziewczyna, to jednak tylko on sam może sobie to rzeczywiście powiedzieć. Dasz radę! Będziesz lepszy niż Arnold. Wstawaj i ciśnij!


Ale w końcu Konrad dotrze do ściany. Mięśnie nie będą chciały rosnąć, dziewczyna obrazi się, że spędza z nią za mało czasu, ojciec zaproponuje przejęcie hurtowni, a jego diabeł szepnie mu: wrzuć na luz, kogo ty oszukujesz?

I co wtedy zrobi Konrad?

Kim będą dla niego ci wszyscy stękacze, którzy od lat pierdolą mu w ucho, że powinien zdobyć wykształcenie, przestać być dzieckiem, poważnie pomyśleć zamiast szarpać durne ciężarki? Kim oni będą, jeśli nie szatanem? Tym butem, który wdeptuje w ziemię marzenia.

I może Konrad ich posłucha. Zamiast rzucić wszystko na szalę: przyjaciół, miłość, rodzinę, własne życie - odpuści. Odpuści, bo uwierzy nam, malkontentom, którzy mendzą bez ustanku, że nie warto, że nie ma co, że trzeba być takim jak inni.

Ciekawe, co zrobisz wtedy, Konradzie…

Mnie przy tym nie będzie.


-------------

A, i jeszcze szybka ocena siłowni na Kołłątaja 4 w Otwocku: jest zajebista! Najfajniejsza siłownia jaką widziałem do tej pory: duża, jasna, przejrzysta, estetyczna, czysta, z ładnie zdizajnowanymi maszynami. Jest w niej wszystko, co potrzeba leszczowi i zawodowcowi. Jest sala do ćwiczeń fitnessowych, wszystkie potrzebne urządzenia i maszyny. No i jest widok na lasy, na drzewa, na świat. Nie żadna piwnica.

Wrócę tam jeszcze poćwiczyć, to powiem więcej.

2 komentarze:

  1. A konkurs aktualny? Wytatuowane zdanie oznacza "Tylko przed Bogiem zegnę kolana" czy jakoś tak. Bardzo fajna rozmowa. Wpis powyżej też. Powodzenia w budowaniu kaloryfera!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! No tak, obiecałem wizytę u Balcerzaka! :-) Zaraz to sprawdzę!

      Usuń