Po drugie, Valerie szuka partnera do tańca. Chce z kimś chodzić, żeby był miły i się jej nie narzucał, czy jakoś tam. Pyta, czy nie mam jakiegoś kolegi, który chciałby chodzić, bo ja sam wymiękam. Taniec to trochę za dużo dla mnie. A w zasadzie taki taniec w parach, który ma jakieś kroki określone. Ten, który chce ćwiczyć Valerie, jest wyjątkowo gorący. Trzeba się tak udam ocierać o siebie i nogę wsadzać dziewczynie pomiędzy nogi… Kizomba. Wystarczy spojrzeć, żeby się posrać...
No więc, gdyby był jakiś chętny do współpracy z Valerie, to zapraszam do kontaktu. Przekażę sprawę do odpowiednich czynników.
Po trzecie, to zrobiłem dziś klatkę i biceps. Poszedłem też pobiegać. Nad Wisłą. Noc, śnieg, piździ, światła odbijają się w czarnej wodzie. Biegnę, ale wiem, że nie ucieknę. Nie ucieknę, bo jestem złapany.
Wokół nie ma nikogo. Staję, patrzę w fale. Pluję.
Kuźwa, zdaje się, że po prostu nie ma dokąd uciec. Wokół noc, hurtownie materiałów budowlanych, druty, płoty, pola. Nie mam kasy, nie mam pomysłu, mam obowiązki. Jestem tu gdzie jestem i nigdzie się nie wybieram.
No i to jest to "po trzecie". Człowiek marzył, by być kimś i stał się kimś, tyle tylko, że nie o to mu chodziło. A nawet jeszcze lepiej! Dokładnie o to mu chodziło! Tyle tylko, że nie o to, bo w gruncie rzeczy nigdy nie chodziło o to, by być kimś. Chodziło o to, żeby się zmieniać, rozwijać, wzrastać. Dążyć do kądś, do czegoś. A teraz już się jest. Tu. O proszę bardzo.
Największym ludzkim wyzwaniem i marzeniem jest stać się kimś innym. Wszystkie te brednie o tym, że chodzi o to, by być sobą, można o kant dupy rozbić. Nie ma nic bardziej upiornego, niż być sobą.
Żebym tylko ja się nie zakałapućkał, żebym wyraził sedno…
Chodzi mi o to, że jestem osaczony przez tego, kim jestem. To jest doznanie, które zaczyna się po czterdziestce i wcześniej nie ma mowy, by to pojąć. Jacek Masłowski terapeuta, mówił mi, że kryzys wieku średniego wiąże się, z błędami wychowawczymi na poziomie nastolatka, które u mężczyzny wychodzą po czterdziestce. Być może, ale chyba nie tylko. Mi się zdaje, że tu chodzi o tę uporczywość siebie.
To wszystko, co stworzyłem, dopadło mnie i teraz czegoś ode mnie żąda. Ten coś chce, tamten coś pierdoli, mam jakieś mieszkanie, jakąś dzielnicę, jakieś nazwisko. I chociaż nie wiem, jak bym się natężał, to już tego nie zmienię, taki to ciężar.
I teraz będzie to sedno: postanowiłem trenować, bo to jedyna widoczna zmiana, jaką mogę sobie zafundować w bezruchu.
Kupiłem sobie odżywkę białkowo węglowodanową. Pierwszą w życiu. Pakuję. W czerwcu ciągle będę miał 45 lat.
-----------------------
Zaraz znowu muszę jechać do Krakowa. Nie wiem, czy uda mi się utrzymać reżim ćwiczeń przy tych ciągłych wyjazdach, ale robię nowy program telewizyjny. Premiera już w marcu.
Wszystko już było. Kobiety były. Te piękne w szortach, takie jak żona Lewandziora też. I jak Valerie… Po co im zawracać głowy…
Bardzo dobry tekst i to przesłanie, że "Nie ma nic bardziej upiornego niż być sobą" ja to sobie chyba nad łóżkiem powieszę!
OdpowiedzUsuń