Lubię z nimi spędzać czas, dajmy na to chodzić.
No ale czasami to można oszaleć. Jezu!
Chciałoby się o czymś pomyśleć, ale nie można, bo ciągle jest coś. Jak nie to, to tamto. A nawet jak cisza jest przez chwilę, to samemu z siebie się idzie podjąć interwencję, żeby na komputerze ciągle nie grały, tylko zajęły się czymś rozsądnym - pobawiły się, porysowały.
- Ale co mam robić, jak mi się nudzi, tato?
A cholera cię wie!
Człowiek wkurzony siedzi, napięty, a te swobodne po domu latają, śmieją się. Z kąta w kąt, całkiem bez sensu. I nawet sobie myślę czasem, że może tak jak one powinienem swobodnie postępować, wyluzować się i zająć się swoją robotą, ale nie! nie da się! Żeby się skupić i jakąś myśl skonstruować, to się człowiek musi zapaść w sobie, oddać jakiejś fali, poddać nastrojowi - a to wymaga czasu. To jest trochę jak zasypianie: nie wydarza się w ułamku sekundy, na zawołanie. W to trzeba wejść. Jak w trans. Na to trzeba mieć czas. I jeśli się człowiek odważy, bo tam przez chwilę cisza, bo akurat mają papier i wszystkie właściwe kredki, to zaraz która przylezie i…
- Pomarańczowy mi się skończył…
Powie.
I klepnie jeszcze taka jedna człowieka w plecy, jeśli se człowiek akurat słuchawki w uszy wetknął, żeby się jakoś osłonić.
No i nie powiesz przecież takiej, że skąd masz wiedzieć, gdzie jest pomarańczowa, przecież jej w dupie nie nosisz. Burknij coś takiej, to się jeszcze popłacze i matce naskarży.
A człowiek by chciał pomyśleć czasami. Nawet nie o czymś konkretnym, ale po prostu tak pobyć sam i dla siebie. Tak by sobie czasami pobujał. Bo to dla niego ważne jest, twórcze. Człowiek myśli wtedy o sobie, że jest coś wart, że coś się z nim dzieje, że coś przemierza, odkrywa. Wchodzi wtedy głębiej w coś, w jakąś tkankę świata, w której zagrzebany jest jak larwa i próbuje nama…
- Tato, Hela nie chce się ze mną bawić…
O, proszę bardzo.
- A głodna jesteś? - pyta człowiek, bo przecież nie będzie zmuszał dziecka, żeby się bawiło z drugim dzieckiem, bo i tak wiadomo, że ten brak zabawy to też forma zabawy tylko w negatywie.
- I zapytaj siostry, czy jest głodna.
- Hela! Głodna jesteś? - i leci przez cały dom, jakby to była misja ratowania planety.
Stoisz więc nad kuchnią i gotujesz ryż albo kaszę i wdzięczny jesteś, że robienie jedzenia to jednak jakaś kreatywna czynność jest, która będzie podlegać ocenie, którą można poddać krytyce.
- Czego wygrzebujesz?
- Bo ja nie lubię cukinii.
A jak potem człowiek widzi, że ktoś coś rzeczywiście stworzył, że coś osiągnął, dajmy na to taką operę napisał, albo zinscenizował, albo zaśpiewał, to człowiek mu tak zajebiście zazdrości i sobie myśli: kurwa! ten to nie miał dzieci!
To wszystko wspominam tylko tak przy okazji, bo jest noc i mogę wyrwać kilka minut dla siebie. Za długo też tak nie mogę siedzieć, bo się jutro wcześnie pobudzą i będą truć od rana, że nie ma kabla do telewizora i bez dźwięku jest, albo że skarpetek jedna z drugą nie ma, więc muszę iść spać, żeby jutro do życia być. Znaczy do wegetacji.
A mówię to, bo się mnie pytają, dlaczego ja nagle chcę pakować, na siłownię chodzić.
No więc dlatego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz