poniedziałek, 2 marca 2015

Znowu ćwiczę

Odczekałem cztery dni i w sobotę znowu poszedłem na siłownię. Ćwiczyłem wszystko, tylko nie podciąganie, a właściwie ściąganie drążka do piersi, czyli nie ćwiczyłem tych mięśni, które mi się naderwały.

Foto: Bartek Pucuła

Wczoraj byłem biegać. Wokół stadionu, patriotycznie. Dziś znowu na siłownię. Niestety mam zakwasiory, przede wszystkim w tyłku i w nogach. Boli, ale walczę.

Ciągle nie potrafię się podciągnąć. Moje własne ciało jest dla mnie zbyt ciężkie. Dziwne to. Czuję się jak betonowy kloc. Wiszę i dyndam się, nie potrafiąc dźwignąć się w górę. Jakbym był zrobiony ze stali.

Stawiam sobie warunek: do 1 kwietnia muszę potrafić podciągnąć się choć raz. Nachwytem.

Mam wrażenie, że w tym celu muszę wyrwać stopy z betonu, w którym uwięziły je lata za biurkiem. Gdybym mógł, wymieniłbym te wszystkie książki na jedno podciągnięcie. To one wiszą mi przy stopach.

1 kwietnia to moment pierwszej weryfikacji. Obejrzę swoje ciało i zobaczę, czy robię jakieś postępy, czy się posuwam do przodu, czy w ogóle coś się zmienia. Minęły dwa miesiące od kiedy rzuciłem wszystko, co kojarzy się z przyjemnością jedzenia i zacząłem ćwiczyć.

Bartek Pucuła mówi, że jako osoba szczupła mogę mieć problemy z mięśniami głębokimi, sylwetkowymi. To samo mówiła Kamila Nowowiejska. Bez tego nie zrobię postępów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz